niedziela, 26 czerwca 2016

1. "List".

Leżę w swoim mięciutkim łóżeczku w rodzinnym domu i odpoczywam po kilku miesiącach spędzonych na studiach. Za parę dni zacznę staż i teraz chce ten wolny czas spędzić na odpoczynku. Ale ten spokój musiał mi zakłócić nie kto inny jak mój braciszek Thomas, który położył się obok mnie i zaczął o czymś tam gadać. Postanowiłam mu po chwili przerwać.
-Wiesz, że cię kocham. Ale mam cię już dość.- powiedziałam.
-Tak, ja ciebie też kocham. Mnie dosyć, nie mów? Mnie nie ma się dosyć. A poza tym będziemy się widzieć tylko przez trzy dni. Bo przecież w niedziele jadę do Rio.- powiedział ze smutną miną. Ach ten Tommy.
-Weź otwórz pierwszą od góry szufladkę szafki nocnej.- popatrzył na mnie dziwnie.- Tak, weź pierwszy list, który tam jest.- jak powiedziałam, tak też zrobił.- Otwórz go i przeczytaj.
-Niniejszym uprzejmie informujemy iż odbędzie Pani u nas staż do końca sezonu reprezentacyjnego. Mieliśmy bardzo dużo kandydatów na to stanowisko asystenta fizjoterapeuty, ale najlepszym rozwiązaniem było Panią przyjąć na to stanowisko. Mamy nadzieję, że Pani okaże się dobrym wyborem.- przeczytał na głos. Nie dowierzał na razie. Był tym bardzo zaskoczony, albo udawał zaskoczonego. Mam tylko nadzieję, że nie maczał w tym palców. Bo go ukatrupię, a zarazem podziękuję. Po chwili byłam przez niego tulona. Bardzo miły gest z jego strony. Cieszy mnie to bardzo.- Pójdziesz ze mną na trening? I tak nie masz wyboru.- oznajmił mi i pocałował w policzek.
-Chciałam dziś odpocząć.- byłam nie zadowolona z jego propozycji.
-Nie ma żadnego ale. Wstajemy. Ubierasz się i idziemy na śniadanie, które mama zrobiła. A potem na mój trening. Już migiem.- nie byłam zadowolona, ale posłuchałam mojego starszego braciszka, innej opcji nie było. Bo bym była siłą ściągnięta z łóżka. Co ja z nim mam. Tak więc wstałam i poszłam do łazienki się przebrać. Ubrałam się i uczesałam, oraz zrobiłam makijaż. Kiedy byłam już gotowa to weszłam do pokoju, wzięłam telefon i udaliśmy się z Thomasem na śniadanie. No bo on musiał się upewnić, że zejdę do kuchni, więc musiał na mnie czekać.

*****MICAH*****
Dziś przed treningiem byłem umówiony z detektywem, który od dwóch miesięcy szuka mojej siostry. Moi rodzice dawno się poddali i przestali jej szukać. Bardzo za nią tęsknię. To był dla nas cios, kiedy zniknęła. Rodzice uważają, że nie żyje i dla tego przestali jej szukać. Ale ja w głębi duszy wiem, że gdzieś jest i to nawet blisko i, że ją odnajdę. "Nadzieja matką głupich" jak to mówią, ale też "Nadzieja umiera ostatnia". Ja nie mam zamiaru się poddawać. Chodź od czterech lat nic się nie dowiedziałem. Poprzedni detektyw nie dawał żadnych rezultatów, a pieniądze brał. Dlatego zmieniłem na innego, może on okaże się lepszy i ją znajdzie. Bardzo tego pragnę. Chcę by w końcu rodzina była w komplecie. Kiedy byłem już gotowy, wyszedłem z pokoju hotelowego, uprzednio zamykając drzwi i, kiedy byłem w recepcji to zostawiłem tam klucz i udałem się w wyznaczone miejsce. Nie chciałem by koledzy z reprezentacji wiedzieli, że poza grą i treningami zajmuję się szukaniem siostry. Dlatego nie umówiłem się z detektywem w hotelowej restauracji, tylko w kawiarni jakieś 15 minut od hotelu. Po tym czasie byłem na miejscu. Wszedłem do środka i usiadłem tam gdzie siedział już prywatny detektyw. Punktualny to on jest.
-Dowiedział się pan czegoś?- zapytałem od razu, po co ma czekać.
-Tak.- odpowiedział. W tym momencie przyszła kelnerka. Zamówiłem tylko kawę na wynos i odeszła.
-Do rzeczy.- chciałem w końcu wiedzieć, co z moją siostrą. Od siedemnastu lat jej nie widziałem. Chcę ją bardzo poznać. Chce się dowiedzieć jaka ona jest, czym się zajmuje. Jak teraz wygląda. Bo pamiętam ją jak była jeszcze taka malutka i goniła za mną wszędzie, itp.
-Tak, więc dowiedziałem się, że żyje. Studiuje i, że aktualnie mieszka w Chicago. Została adoptowana w wieku 5 lat, przez jakąś rodzinę z dziećmi. Na razie tyle się dowiedziałem.- oznajmił mi.
-Dziękuję, że zajął się pan tą sprawą. Coś ruszyło w tej sprawie.- podziękowałem mu i podałem mu rękę na znak, że jestem zadowolony. Po chwili przyszła kelnerka i podała mi zamówioną kawę, zapłaciłem jej i odeszła.- Z wynagrodzeniem, tak jak jesteśmy umówieni. Przelewem?- potwierdził tylko kiwnięciem głowy.- Jeszcze raz dziękuję. Do widzenia.- powiedziałem, podałem mu rękę i wyszedłem z kawiarni by udać się na trening.

*****CAT*****
Po zjedzonym śniadaniu od razu udaliśmy się na trening Thomasa. Postanowiliśmy się przejść na hale, gdzie odbędzie się trening reprezentacji. Po około 20 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka i udaliśmy się na boisko. Byli tam wszyscy siatkarze. Kiedy mnie zobaczyli to oczy im się zaświeciły.
-No, no Jaeschke przyszedł z dziewczyną. I do tego ładną. Ciekawe na co poleciała?- zapytał Anderson. Nie wiem co dziewczyny w nim widzą. Jest nawet przystojny, ale. No jest to właśnie ale.
-Chcielibyśmy, ale nie.- powiedziałam równo z bratem.
-Moglibyśmy, ale nie wypada. Siostra, co nie.- powiedział Thomas.
-Prawda, braciszku.- odpowiedziałam mu. Wszyscy byli zdziwieni naszą rozmową i dziwnie na nas patrzyli.
-Nic z tego nie rozumiemy.- powiedział za wszystkich Micah.
-Tłumaczymy?- znowu powiedzieliśmy równocześnie, kiwnęliśmy głową na tak.- Tak więc. Zostałam adoptowana przez rodzinę Jaeschke. Tyle, taka historia.- skróciłam ją, a co ja się będę rozwodzić, no po co. No i przyszedł sztab szkoleniowy. Koniec poznawania się.
-Widzę, że poznaliście Catherine.- odezwał się fizjoterapeuta.
-Tak.- odpowiedzieli.
-Czy możemy iść teraz podpisać umowę.- zapytał Michael. Pokiwałam głową na tak i udaliśmy się do jego gabinetu. Podpisałam te umowę i wróciliśmy do trenujących siatkarzy. Usiadłam na trybunach i patrzyłam jak trenują. Po jakichś pół godzinach podeszli do mnie. Mieli chwile odpoczynku. Po jakimś czasie padło pytanie.
-Grasz w siatkówkę?- zapytał Eric. Nie zaskoczył mnie tym. Często słyszę to pytanie.
-Tak.- odpowiedziałam.- Ale tylko na uniwersytecie.
-Miał już dwa razy propozycję grania dla reprezentacji i dla włoskiego klubu. Ale odmówiła. Grała w kadetach i juniorach dla reprezentacji. Ale jak zaczęła studiować to zrezygnowała. Jest świetna, ale nie chce grać.- no i znowu swoje, co ja mam z moim starszym bratem.
-Na jakiej pozycji?- zapytali wszyscy.
-Rozgrywająca lub przyjmująca. Ale bardziej rozgrywająca.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-To może z nami zagrasz? Pokażesz swoje umiejętności.- zaproponował Christenson. Na początku odmówiłam, ale dałam się namówić. Tak więc podzieliliśmy się na trzy grupy. Ja byłam w drużynie brata i Andersona. Poszłam się szybko przebrać, rozgrzałam się i mogliśmy rozegrać mecz. Było bardzo fajnie. Kocham grać, kocham to robić. Siatkówka to wspaniały sport. Nie chciałam grać, bo chciałam skupić się na studiach, to chyba tylko ten powód. Pierwszego seta wygraliśmy z drużyną braci Shoji, wygraliśmy trzema punktami. Teraz graliśmy z drużyną Christensona. Walka była zawzięta, ale oni wygrali na przewagi do 38. Wymęczyli mnie tymi meczami. Duży wysiłek.
-Świetnie grasz. Jesteś bardzo dobra.- pochwalił mnie trener.- Dlaczego marnujesz taki talent, dziewczyno?- zapytał.
-Bardziej wolałam się skupić na nauce, niż na grze.- odpowiedziałam z uśmiechem. Po chwili siatkarze wrócili do trenowania, a ja poszłam się przebrać i wróciłam na trybuny by odpocząć. Około godziny pierwszej zakończył się trening. Resztę dnia chłopaki mają wolne. Więc zaproponowali by pójść na piwo. Zgodziłam się z nimi pójść. Szykowaliśmy się do wyjścia, kiedy drugi trener zatrzymał mnie na chwile.
-Mam dla ciebie dokumenty medyczne wszystkich siatkarzy. Chcemy byś się z nimi zapoznała.- powiedział i dał mi te dokumenty. 
-Okay. Dzięki. Na pewno się z nimi szybko wyrobię.- powiedziałam.
-Nie spiesz się. Zapoznaj się ze wszystkimi dokumentami na spokojnie.- uśmiechnął się i poszedł w swoją stronę. A my zaś udaliśmy się do baru na te umówione piwo. Po parunastu minutach weszliśmy do baru. Taylor, Matt i Micah poszli zamówić na razie po piwie. Po chwili wrócili z zamówionym napojem alkoholowy. Pozytywni z nich ludzie. Po pewnym czasie zmienili temat. Bo rozmawialiśmy o siatkówce, a teraz pytanie padło z innej beczki.
-Czy podasz nam numer?- zapytał Anderson. 
-Numer buta?- droczyłam się z nimi, no bo chodziło im o numer telefonu. Ale co tam. 
-Żartowniś jeden. Numer telefonu.- ciągnął dalej Matt. 
-Dobra, zapisujcie. Szybko, bo nie powtórzę.- powiedziałam, a wszyscy wyciągnęli telefony i, kiedy byli gotowi to podałam im tych dziewięć cyferek. Będę mieć pełno tych numerów później. Poprosiłam ich jeszcze by wysłali mi sms z podpisem. Bym wiedziała, kogo jest jaki numer. 
-A wracając do siatkówki. To bardzo dobrze grasz.- odezwał się Christenson. 
-Tak, lepiej niż ty.- po chwili Anderson i Micah zaczęli się ze sobą droczyć. Było przy tym bardzo dużo śmiechu. Zaczynam lubić Christensona. Fajny chłopak. Nie dał się w bambuko i został przy swoim, co bardzo cenię u ludzi. Mówił, broniąc siebie, ale nie obrażając przy tym  mnie. Co bardzo dużo ludzi tego nie ma. To bardzo fajne. 
-Już cie lubię.- powiedziała, kiedy skończyli.
-Mnie. To dobrze. Bo mnie nie da się nie lubić.- odezwał się Matt. Zaczęłam się śmiać, na co reszta dziwnie na mnie popatrzyła. 
-Nie obraź się, ale nie ciebie, Anderson. Tylko Christensona.- powiedziałam, na co reszta odetchnęła z ulgą. Bo pewnie nie znieśli by kolejnej hotki Matta. A mój braciszek i Micah przybili sobie piątkę. Faceci, ich się nie da zrozumieć. Takie życie. W barze siedzieliśmy bardzo długo. Zjedliśmy tam nawet obiad. Była już 22, więc trzeba było się już zbierać. Bo chłopaki rano mają trening, a wypili parę piw. Nie moja wina jak będą mieć kaca. 
-No już, zbieramy się.- zakomunikowałam.
-Nie. Jeszcze nie.- zaczęli marudzić. Ale i tak byłam nie ugięta. 
-No już, bez gadania. Jutro macie trening, a poza tym ja mam się jeszcze zapoznać się z waszymi dokumentami medycznymi.- tak więc, zapłaciliśmy i każdy udał się do hotelu, który zajmowali. A ja i Thomas udaliśmy się do naszego rodzinnego domu. Po pół godzinie byliśmy na miejscu. Pożegnałam się z bratem i udałam się do swojego pokoju. Wzięłam piżamę  i poszłam do łazienki. 
Wzięłam szybki prysznic, ubrałam piżamę i wróciłam do pokoju. Położyłam się i zaczęłam przeglądać dokumenty medyczne naszych siatkarzy. Niektórzy leczyli jeszcze takie małe kontuzje po sezonie klubowym, ale one nie przeszkadzały by grali w meczach. Po chwili dostałam wiadomość, a nawet dwie. Ciekawe, kto do mnie napisał o tak późnej porze. 

Od: Anderson. ;/
Co tam, Piękna? :*

Oraz druga wiadomość była:

Od: Micah. :D
Jak tam? :>

Do: Anderson. ;/
W porządku, Brzydalu. A teraz idź spać. Dobranoc. :/

Nie miałam ochoty z nim za bardzo pisać. Od razu dostałam odpowiedź. 

Od: Anderson. ;/ 
Nie! Chcę z tobą popisać, Piękna. <3

Do: Anderson. ;/
Dobranoc, Łosiu. :)

Coś tam do mnie jeszcze pisał, ale nie odczytałam tych wiadomości. Jutro najwyraźniej przeczytam. Teraz odpisałam:

Do: Micah. :D
Bardzo dobrze. :* Przeglądam właśnie wasze dokumenty medyczne. :/ A ty czemu nie śpisz? C:

Od: Micah. :D
Tak jakoś wyszło. :) Nie za bardzo chce mi się spać. :/

Popisaliśmy ze sobą bardzo długo, w między czasie dalej przeglądałam te dokumenty. Około godziny trzeciej postanowiłam już pójść spać. 

Do: Micah. :D
Dobra kończymy. Jutro musisz wstać, a ja sobie będę odpoczywać. :PP Dobranoc. :*

Od: Micah. :D
Tobie to dobrze. :/ Dobra, nie zamęczam cię już dłużej. Dobranoc. :*

Uśmiechnęłam się jeszcze do ekranu telefonu, zablokowałam go i odłożyłam na szafkę nocną. Pozbierałam wszystkie papiery porozrzucane po łóżku, odłożyłam je na biurko i po chwili byłam w krainie Morfeusz. 
________________________________________
Witam was z pierwszym rozdziałem. :P 
Powiem, że zawsze chce mi się płakać, kiedy słucham, czy też śpiewam My Immortal. Piękna piosenka i bardzo ją uwielbiam. <3
Dzięki za wyświetlenia i komentarze. ^_^ Czekam  na waszą opinię. *_*

Pozdrawiam. :*


13 komentarzy:

  1. Zaczyna się super!<3 czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. :)
      Drugi już jest napisany, tylko przepisać. :D
      Planuje, że pojawi się w moje urodziny. :> Czyli 29 czerwca, taki prezent ode mnie dla was. <3 Mam nadzieję, że zdążę go przepisać. :)

      Pozdrawiam. :*

      Usuń
    2. To czekam niecierpliwie :D na drugim blogu też czekam:):*

      Usuń
    3. Już przepisuję, więc pojawi się w tym dniu. :) Co do drugiego to nie wiem kiedy będzie następny. :/ Może do dwóch tygodni zdążę. Bo czeka mnie pisanie jeszcze do http://kasia-krzysiek-i-skoki.blogspot.com/. A tam dopiero zaczęłam pisać 17 rozdział. :PP A mam dwa blogi do skończenia. Czyli ten: http://skok-do-przodu.blogspot.com/ i jeszcze ten: http://never-say-never-and-never-give-up.blogspot.com/ :D Tyle dobrze, że postanowiłam, że te dwa blogi będą krótkie. Tylko parę rozdziałów. :> I będę mogła skupić się tylko na tych trzech: http://kasia-krzysiek-i-skoki.blogspot.com/, http://this-is-volleyball.blogspot.com/. No i oczywiście na tym.

      Pozdrawiam. :*

      Usuń
  2. Jestem nie mogło mnie tu zabraknąć, kochana!
    Zaczyna się bosko, no!
    A jeszcze Tomek! Którego naprawdę mega lubię :D <3
    A ty bardziej, że będzie tu jeszcze Greba! ;'D
    Wgl tu są bohaterowie których uwielbiam! Przez co trafiłaś w mój gust xD
    Czekam na 2 z wielką niecierpliwością
    Buziaki dla Ciebie i weeny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super się zaczyna. Czekam z niecierpliwością na następny. Buziaki i życzę weny :) :*

    OdpowiedzUsuń
  4. No i pojawiła się jedynka. :) Jak zawsze wspaniały. :> Jest Anderson i są docinki Cat. :] Czekam na następny i życzę weny. ^_* Pozdrawiam.- B. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super. :) Ciekawie się zaczyna. Jeni jeszcze nie ma, trudno. :/ Ale mam nadzieję, że pojawi się w następny. :> Ja coś czuję, że coś pomiędzy Cat i Micah się kroi. :D Jakieś głębsze uczucie. *_* No i jest Anderson, jego na pewno nie mogło zabraknąć. :PP Czekam na następny i życzę weny. ^_^ Pozdrawiam.- Anula. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, już kocham to opowiadanie. <3 Jest Matt i reszta spółki. :> Tylko na razie brak przystojnego francuza. :/ No i Micah dowiedział się coś o siostrze. :D To bardzo dobrze. c: Szkoda, że Catherine nie chce grać dla reprezentacji USA kobiet. Jestem bardzo ciekawa tej historii. *_* Jakie znaczenie będzie mieć Matt w życiu Cat? :PP Co się stanie jak główna bohaterka pozna swoją prawdziwą rodzinę? Tyle tych pytań. Tak więc, czekam na następne rozdziały z niecierpliwością i życzę dużo niezbędnej weny. ^_^
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze więc życzę Ci już dzisiaj wszystkiego najlepszego bo dlatego iż mam skleroze jutro zapomne :D Opowiadanie 10/10 kocham! Ten gif Tomka na końcu ♥ A może warto byś zrobiła jakieś opowiadanie z Tomkiem w roli głównej? Chodzi mi tu bardziej o przyszłą miłość bohaterki :D No to sto latek i duuuuużo weny. Buźka! ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :) To miło z twojej strony. :P Jeśli przyjdzie mi coś do głowy to oczywiście mogę zrobić. Na razie skończę tylko z dwoma o skokach, czyli z tymi: http://never-say-never-and-never-give-up.blogspot.com/
      http://skok-do-przodu.blogspot.com/
      Tu zostało mi parę rozdziałów. :D Więc może coś o tym pomyślę. :> Z tym przyszło mi tak znienacka i od razu udostępniłam, bo szkoda było mi tego marnować. :)
      Tak więc zakończę tamte dwa i pomyślę nad nowym. Bo o siatkówce bardzo dużo osób czyta. A o skokach już mniej. No i jeżeli będę mieć czas. :D
      A rozdział pojawi się jutro rano. Dziś prawdopodobnie skończę go przepisywać, więc pojawi się jak obiecałam. ^_^
      Jeszcze raz dziękuję za życzenia. *_*

      Pozdrawiam. :*

      Usuń
  8. Fajnie by było jakby Catherine grała jednak w reprezentacji :-) super opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, ale raczej nie rozważam takiej opcji, chociaż może nic nie wiadomo co mi do głowy przyjdzie. :) Zobaczymy jak to będzie. :D

      Dziękuję. ^_^

      Pozdrawiam. :*

      Usuń