Leżałam właśnie na sali
obserwacji. Niedługo po tym jak mój brat poszedł, zostałam przeniesiona na
sale, gdzie właśnie się znajduję. Podłączona do kroplówki. Rano, kiedy się
obudziłam byłam zdezorientowana na początku.
Ale potem wszystko sobie
przypomniałam. Jak dobrze, że po jutrze już wychodzę. Chodź mój lekarz
prowadzący chce mnie zatrzymać na dłużej. Mam nadzieje, że tak nie będzie.
Nadziej matką głupich. W sali byłam z taką jedną dziewczyną, ale ona w ogóle
nie umiała po angielsku, no może parę słów. Tylko tyle. Więc do meczu się cały
czas nudziłam. O wyznaczonym czasie się zaczął. Tyle dobrze, że w pomieszczeniu
był telewizor, tylko szkoda, że po portugalsku, ale nie skupiałam się
komentatorach, tylko na grze. Mecz był bardzo emocjonujący. Szkoda, że nasi
przegrali 3 do 1. Zaraz po meczu napisałam do mojego brata.
Do: Braciszek. <3
Przykro mi z powodu
przegranej. L
Następny wygracie. :P Jak odpoczniesz to przyjdź do mnie. :D Bo mi się nudzi.
;/ Kocham cię. :*
Od: Braciszek. <3
Mnie też. L Trudno, będzie
następny. J
Jasne i na pewno ktoś ze mną przyjdzie. :D ;P Ja ciebie też. :*
Nie odpisywałam mu już więcej.
Nudziło mi się strasznie. Nienawidzę szpitali i szpitalnego jedzenia, który
właśnie dostałam. Zjadłam i po jakimś czasie zasnęłam. Spałam przez chyba dwie godziny. Obudziła
mnie wiadomość od braciszka, który mnie powiadomił, że za 15 minut tu będzie. A
ja mu odpisałam w której sali jestem. Paręnaście minut później przyszli.
-Jak tam, Jaeschke?- wszedł do sali Matt.
-Anderson. Po nazwisku, to po
pysku.- uśmiechnęłam się. Oprócz niego i mojego brata, byli Micah, Taylor,
Aaron i David Lee.
-No i to jest dziewczyna, którą
niedawno poznałem.- uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Obiecali mi, że
jutrzejszy mecz postarają się wygrać, mam taką nadzieję. Chłopaki nie siedzieli
długo bo około dwóch godzin. Ten czas szybko zleciał, za szybko. Wygłupialiśmy
się i żartowaliśmy. Nawet nie wspominaliśmy o przegranym dzisiejszym meczu.
Poprawili mi humor. Micah ostatni z nich wyszedł.
-Wesz co?- pokręciłam przecząco
głową.- Mówiłem ci to, ale się powtórzę. Uwielbiam cię.- uśmiechnął się i
pocałował mnie namiętnie.
-Ja ciebie też. A teraz idź już.-
powiedziałam kiedy się od siebie odsunęliśmy. Pocałował mnie ostatni raz i już
go nie było. Nudziło mi się w tym szpitalu i to bardzo. Po prostu nie ma co
robić. Postanowiłam, że się jutro wypiszę na własne żądanie. Nie wytrzymam już
tu dłużej. Po kolacji od razu poszłam spać.
*****JENIA*****
Po wczorajszym wieczornym
wydarzeniu, bardzo martwiłem się o Cat. Siedziałem właśnie na tarasie jak co
wieczór, ale teraz z moim przyjacielem. Rozmawialiśmy, no dobra większość to on
gadał, a ja tylko słuchałem i coś tam czasem odpowiadałem. Ale tylko dlatego,
że moją głowę zaprzątała myśl o Catherine.
-Co jest?- zapytał Kevin.- Jesteś
taki jakiś zamyślony.
-Nic.- chciałem go zbyć.
-Mnie nie oszukasz.- mój
najlepszy przyjaciel, który zawsze mnie wysłucha i czasem pomoże. Powiedziałem
mu o wszystkim co się wczoraj stało.- Na co czekasz, napisz do niej.- jak
powiedział tak zrobiłem.
Do: Cat. J
Co tam u ciebie? xD
Martwię się, trochę. :D
Od: Cat. J
Tylko troszkę? :>
Dobrze, nawet. :/ Tylko nudno w tym szpitalu. ;(
Do: Cat. J
Tylko troszeczkę. xD Dobrze,
czy nawet? :D Zdecyduj się. :PP
Od: Cat. J
Ani to, ani to. ;/
Do: Cat. J
To w końcu co? ;)
Od: Cat. J
Głowa tak mi
napieprza. ;( A do tego mi się tak strasznie nudzi. :/ Cieszę się, że do mnie
napisałeś. :P
Potem wymieniliśmy jeszcze parę
smsów. Fajna z niej dziewczyna. Nawet w takim stanie żartuje. Bardzo ją
polubiłem. Kiedy zacząłem pisać z Cat, Kev postanowił się ulotnić. A co mi
przed pójściem powiedział, że mam zapomnieć o Stephanie i bym zbliżył się
bardziej do Amerykanki. On to ma czasem głupie pomysły. Cat uważam za dobrą
koleżankę, nic więcej. Na tarasie siedziałem tak do 22, a potem udałem się do
swojego tymczasowego pokoju. Zabrałem piżamę i poszedłem się umyć. Wziąłem
szybki gorący prysznic, a potem wróciłem do pomieszczenia sypialnianego,
położyłem się i od razu zasnąłem.
*****CAT*****
Lekarz nie był zadowolony, kiedy
oznajmiłam mu, że wypisuję się na własne żądanie. Zgodził się niechętnie, pod
warunkiem, że zrobi mi jeszcze badania i wtedy zdecyduje. Właśnie jestem po
badaniach i czekam na mojego lekarza prowadzącego. Jakieś dziesięć minut
później się pojawił.
-Tomograf na szczęście, nie
wykazał by krwiak się powiększył. Ale też, żeby się zmniejszał.- oznajmił. Ale
tak, czy siak dał mi w końcu ten wypis. Z czego byłam bardzo zadowolona. Ale
także powiedział bym się zbytni nie przemęczała i dużo odpoczywała i żebym
uważała. Gotowa zadzwoniłam po taksówkę i na nią czekałam. Po paru minutach już
była. Wsiadłam do niej i udałam się w stronę hotelu. Kiedy byliśmy na miejscu,
zapłaciłam za nią i udałam się do recepcji po klucz do pokoju. Zabrałam go i
udałam się na właściwe piętro. Podeszłam pod właściwe drzwi i je otworzyłam.
Chłopaki już są na hali i trenują przed meczem, który rozpocznie się za pół
godziny. Zabrałam swoją wejściówkę i udałam się na halę…
Piętnaście minut później byłam na
miejscu, pokazałam swoją wejściówkę i weszłam do środka. Od razu udałam się w
stronę boiska.
-Dzień dobry trenerze.-
uśmiechnęłam się.
-A ty co tu robisz?- zapytał
zaskoczony moim widokiem. Powiedziałam mu, że dostałam wypis i takie tam. Moje
małe kłamstewko, które zostanie tylko między mną a moim lekarzem. Po chwili
zobaczyłam francuskiego libero jak do mnie macha. Uśmiechnęłam się i mu
odmachałam. Parę sekund później znalazł się obok mnie.
-Co tam? Dobrze się czujesz?-
zapytał. A po chwili pojawił się mój brat i Micah. Z nimi było tak samo więc
odpowiedziałam im.
-Wszystko w porządku, zostałam
wypis i jestem.- zbytnio mi nie uwierzyli, ich strata.
Trudno się mówi. Takie życie.
Porozmawialiśmy chwile, a potem wrócili do rozgrzewki. Dziesięć minut później
było odśpiewanie hymnu i prezentacja obu szóstek. No i rozpoczął się mecz.
Walka była emocjonująca, ale dobrze, że wygrali nasi 3 do 1. Po meczu od razu
podeszłam do mojego brata i mu pogratulowałam. Po chwili byłam przez niego tulona.
-Ta wygrana jest dla ciebie.-
uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam w policzek. Nawet mnie nie
przeszkadzało, że jest cały spocony po meczu.
-Dziękuje. Kocham cię.-
powiedziałam.
-Nie ma za co. Ja ciebie też.-
potem podeszli do mnie chłopaki i tak jak mój brat zadedykowali mi ten wygrany
mecz. Jak ja ich kocham. Są wspaniali.
-Kocham was.- po chwili
zrobiliśmy wielkiego miśka. Po chwili się od siebie odsunęliśmy, a mnie zrobiło
się słabo.
-Wszystko w porządku?- zapytał
zaniepokojony braciszek. Kiwnęłam głową, że tak. Znowu zakręciło mi się w
głowie.- Chyba jednak nie.- pomógł mi dojść do krzesełek i usiadłam.- Niech
ktoś pójdzie po wodę.- po chwili ją dostałam. Napiłam się i po jakichś paru
minutach przeszło. Potem każdy się porozchodził na wywiady czy też do szatni.
Mój brat został poproszony o wywiad, ale odmówił bo chciał zostać ze mną. To
słodkie, że się o mnie martwi, ale nie potrzebnie. Umiem o siebie zadbać…
Ustaliliśmy, że przeprowadzą go
tu przy mnie. Zbytnio się na to nie zgodziłam, ale mu uległam. Oboje jesteśmy
uparci i jak się na coś uprzemy to nie ma zmiłuj. Słuchałam pytań zadawanych
przez dziennikarza i odpowiedzi mojego brata. Pod koniec wywiadu mój brat podał
mi rękę bym stanęła obok niego. Zbytnio nie chciałam się pokazywać i tak dalej,
ale nie miałam wyjścia.- Chciałem ten wygrany mecz zadedykować mojej siostrze,
która specjalnie musiała się wypisać ze szpitala, by być tu i oglądać mecz i
oczywiście mi kibicować.- oznajmił. Miałam ochotę go ukatrupić, a na pewno
rodzice będą oglądać wywiad i będą się o mnie martwić i wydzwaniać do mnie. A
nie miałam ochoty słuchać ich za przeproszeniem marudzenia. Kocham ich i to
bardzo, ale czasem mam ich dość. Dalej uważają, że jestem tą małą bezbronną
dziewczynką, która złamała rękę na placu zabaw przez głupi pomysł Thomasa.
Potem czekałam na chłopaków w małej salce tam gdzie się po meczu rozciągali, by
nie mieli zakwasów po meczu. Czekałam na nich i się im przyglądałam. Jakieś pół
godziny później siedziałam już w swoim hotelowym pokoju i rozmawiałam z
rodzicami przez skype razem z braciszkiem. Jak zawsze dostał nam się opierdol.
Ale co tam. Porozmawialiśmy z jakąś godzinę, a potem udaliśmy się na obiad.
Dzięki temu zwycięstwu zagramy jutro w półfinale. Teraz tylko czekać z kim się
chłopaki zmierzą. Po obiedzie udałam się do swojego pokoju, a ze mną mój brat i
Micah. Powiedzieli, że nie spuszczą mnie dziś z oczu i będą za mną chodzić krok
w krok. Tak więc postanowiliśmy obejrzeć film. Włączyliśmy oczywiście na moim
laptopie, „Kick-Ass”. Przez większość seansu się śmialiśmy. Fajny film. Drugą
część też obejrzeliśmy. Po skończonym seansie postanowiłam pójść na taras.
Zostawiłam chłopaków i się tam udałam. Tak jak myślałam Jenia tam siedział.
Przysiadłam się do chłopaka i zaczęliśmy rozmawiać na różny temat. W pewnej
chwili chłopak przybliżył się i mnie objął, a ja położyłam głowę na jego
ramieniu. Po jakimś czasie zmorzył mnie sen.
*****GENIO*****
Siedzieliśmy przytuleni, kiedy
usłyszałem, że Cat spokojnie oddycha. Popatrzyłem na nią i zobaczyłem, że
zasnęła. Pocałowałem ją w głowę i wstałem, wziąłem ją na ręce i zaniosłem ją do
pokoju. Po drodze spotkałem jej brata.
-Wszystko porządku?- zapytał
zaniepokojony.
-Tak. Zasnęła mi na ramieniu.-
odetchnął z ulgą. Pomógł mi, czyli jak byliśmy pod jej pokojem otworzył mi
drzwi. Weszliśmy do środka i położyłem ją na łóżku, a jej brat ją przykrył.
-Dzięki. Widać, że cię bardzo
polubiła.- wyszliśmy z jej pokoju.
-Nie masz za co. Ja ją też
polubiłem. Dobra ja już idę. Cześć.- pożegnałem się i udałem się do swojego
pokoju. Wszedłem do środka, Kevin już sobie spał. Ja udałem się do łazienki,
wziąłem szybki prysznic. Ubrałem spodnie dresowe i wróciłem do pokoju.
Położyłem się i od razu zasnąłem.
_________________________________________________________
Jest kolejny. :D
Sorry, że tak późno, ale chciałam ściągnąć program do robienia filmów na youtube. :/
Co mi kurka wodna, żaden nie chce się zainstalować. ;/
Ale mam obiecane, więc będę je mieć, tylko nie wiem kiedy. :(
A co za tym idzie pojawią się zwiastuny do blogów. :P
Które już dawno chciałam zrobić. :)
Dzięki za komentarze i wyświetlenia. xD
To tyle. :>
Do następnego. :]
Pozdrawiam. :*
Jaka koleżanka, Jenia?! Opamiętaj się:D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze boski, chłopaki takie kochane!!
Apropo gifa, jakbyś gdzieś wcisnęła Maxa to by było idealnie :D
Czekam niecierpliwie na następny:*
Wspaniały jak zawsze. 😉
OdpowiedzUsuńOj Jenia, Jenia. 😐
Jaka zaś koleżanka, no. 😒
Tak nie może być. 😞
Micah i Cat są tacy słodcy, ale wole ich jako rodzeństwo. 😄
Anderson zawsze spoko. 😊
Lubię jak sobie z Cat docinają, no w szczególności Cat jak mu docina. 😜
Tommy to taki słodki chłopak . 😍
Zawsze się martwi o siostrzyczkę, a jak zadedykowali jej wygrany mecz. 😎
Super. ❤
Czekam na kolejny z niecierpliwością i życzę weny. 💕
Pozdrawiam. 😘
świetny
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, ale ja się zapytuje jaka koleżanka??? Oj Jenia, Jenia. Pozdrawiam i życzę weny 😘
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. 😊 Jaka koleżanka, ja się pytam. 😒 Czekam na następny i życzę weny. 💙 Pozdrawiam.-B. 😘
OdpowiedzUsuńSuper. :D Oj Jenia, no jaka koleżanka? ;/ Ja się pytam. :( Chłopaki są tacy słodcy jak się martwią. xD Jenia i Cat są tacy przeuroczy. :P Czekam na następny z niecierpliwością i życzę weny. <3 Pozdrawiam.- Anula. :*
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim za komentarze. :D
OdpowiedzUsuńTo zawsze motywuje. :)
Nawet zwykła kropka, czy nawet serduszko. ;P
Pozdrawiam. :*